poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Dziennikarstwo modowe? Ależ nie!

Ciągłe przeprowadzki z miejsca na miejsce w ostatnich miesiącach sprawiły, że zaniedbałam bloga i bardzo tego żałuje. Postaram się to poprawić i w najbliższym tygodniu dodać jakąś notkę ze zdjeciami, zanim wszystko znowu wyląduje w walizkach.

To co chcę dziś napisać chodzi mi po głowie od pewnego czasu, a dokładnie od mojego egzaminu na studia magisterskie na dziennikarstwo. Bardzo dobrze pamiętam jak Harel na swoim blogu pisała  ze wstyd jest być blogerem modowym. Jak się okazuje negatywne opinie w Polsce odnoszą się nie tylko do blogerów. Przekonałam się o tym boleśnie na własnej skórze, podczas egzaminów ustnych na studia.

Egzamin miał polegać na rozmowie na temat dorobku zawodowego. Nie miałam sobie nic do zarzucenia. Fakt, całe moje dotychczasowe doświadczenie związane było z dziennikarstwem i marketingiem mody, ale nigdy nie uważałam tego za wadę. Przeciwnie, uważałam, że moją zaletą jest to, że jestem ukierunkowana. Niestety niektórzy uważali inaczej.... Komisja (3 Panie w jej składzie, z grzeczności nie wymienie nazwisk), zażuciła mi, że dziennikarzy mody jest w Polsce zbyt wielu (dziwne bo ja bym ich na palcach jednej ręki policzyła) i że powinnam się zając dziennikarstwem politycznym albo ekonomicznym.

Nie zabolało mnie to jak mnie potraktowały, a na studia się dostałam (żeby nie wyszło, że się żale na niedobrą komisję :) ). Zadziwiające jednak było to, co wykładowcy UW, którzy przecież kształcą "elite" przyszłego dziennikarstwa, mają na myśli mówiąc dziennikarz mody. Okazuje się, że dla nich ogranicza się to do pisania o "sukieneczkach i torebeczkach", a główna prasa o modzie (oraz portale internetowe) to Flesz czy pudelek. Ok, to prawda, że po pokazie pierwsze informacje, które się pojawiają to te kto w co się ubrał, ale czy to właśnie nie jest jeszcze jeden argument, że brakuje dziennikarzy mody w Polsce? Z drugiej strony skad mają oni się brać, skoro na uczelniach wykładowcy miedzy magazynem mody a plotkarskim stawiają znak równości. I koło się zamyka.

Myślę, że potrzeba czasu abyśmy mieli w Polsce takie samo postrzeganie mody, jak we Francji czy Anglii. Wydaje mi się, że mimo wszystko idzie to w dobrym kierunku. Organizowany jest Fashion Week w Łodzi, są magazyny, które piszą o modzie (a nie o ubraniach). Na prywatnych uczelniach pojawiają się kierunki związane z marketingiem mody. Jedyne czego brakuje to "odświerzenia" państwowych uczelni wyższych, może warto sprowadzić nową młodszą kadrę, czy praktyków - bo chyba praktyka a nie teoria, szczególnie w wypadku dziennikarstwa, jest najważniejsza.



niedziela, 27 maja 2012

Bohoboco

Na ten pokaz czekałam od początku sezonu. Byłam przekonana, że projekty duetu Bohoboco, czyli Michała Gilberta Lach i Kamila Owczarka jak zwykle mnie zachwycą i nie zawiodłam się i tym razem kolekcją na jesień i zimę 2013. No ale zacznijmy od początku.


Miejsce: Soho Factory
Godzina: 21.00

Już przez 21 do wejścia ustawiały się tłumy. Nic w tym dziwnego, pokazy Bohoboco nigdy nie odbywały się w pustych salach. Organizacja sprawiała wrażenie bardzo sprawnej i wszystko wskazywało na to, że pokaz zacznie się w miarę wcześnie.

21.30...widać pierwszych polskich celbrytów, dla których zarezerwowano aż 2 pierwsze rzędy. W głośnikach slychać przyjemną muzykę, przygotowaną przez warszawski duet Double Trouble.

22.00... goście nadal czekają, jeszcze ostatnie wywiady, ale wydaje się, że już wszyskim udało się dotrzeć do Soho (więc czemu nie zaczynamy)

22.30...w Soho zapada ciemność, muzyka nagle się zmienia ZACZYNAMY !

Pokaz otworzyła Magda Jasek, która jest twarzą najnowszej kojecji Bohoboco. Jej szara suknia z głębokim dekoltem idealnie zapowiadała całą kolekję, utrzymaną w stylu jaki zawsze prezentował nam duet projektantów. 

(niestety mi się nie udalo zrobić jej zdjecia :( )

Cała kolekcja (około 40 outfitów!!!) została utrzymana w stonowanych kolorach. Pierwszą część pokazu stanowiły kreacje w delikatnych szarościach przechodzące w coraz to ciemniejsze odcienie. Przyważały tkaniny o różnorodnej strukturze i proste cięcia. Wszystko minimalistyczne nieco ascetyczne. Ogromną rolę odgrywały szczegóły - rozcięcia w sukniach, drapowania czy spektakularne dekolty na plecach. Nieraz na wybiegu można było zauważych cięższe dzianiny (znowu styliazcja z grubym swetrem i błyszczącą spódnicą jak u Jemioła - cóz chyba to będzie hit:)), czy nawet elementy futrzane. 









Następna część pokazu to biele. Tu pojawia się więcej dzianin. Delikatne sweterki z kołnierzykami bebe to zdecydowanie mój faworyt (a zdjecia brak...). Całość w klimacie przypomina nieco baśń o królowej śniegu.




Trzecia i ostatnia część pokazy to stroje wieczorowe. Piękne długie suknie uszyte z zachwycającą dbałością o każdy szczegół. Wszystko w kolorze czerni lub śnieżnobiałej bieli.





Kropkę nad "i" postawiła po raz kolejny już na wybiegu Magda Jasek w zjawiskowej lekko błyszczącej, kruczo czarnej sukni do ziemi.







P.S. Nauczona doświadczeniem następnym razem zabieram do Soho lampę zewnętrzną i mam nadzieję, że zdjecia będą lepsze :)

wtorek, 22 maja 2012

SGH Fashion Days

SGH, czyli jak z samej nazwy wynika (Szkoła Główna Handlowa) powinna się zajmować tylko i wyłącznie handlem oraz ekonomią. Nic bardziej mylnego. To właśnie ta uczelnia na 2 dni zmieniła się w najbardziej "modne" miejsce na mapie Warszawy. Odbywała się tak już po raz kolejny impreza poświęcona modzie - Fashion Days. 
Pierwszy dzień poświęcony był teori mody, a dokładnie jej zarządzaniu. Odbyły się wykłady dotyczące kreowania marki luksusowej, promocji mody w social media, czy prognozowaniu trendów.





Dzisiaj natomiast w auli spadochronowej odbyły się pokazy tych bardziej i mniej znanych projektantów. Z powodu problemów organizacyjnych (jak zwykle rozładowana bateria od aparatu) udało mi się dotrzeć dopiero na godzinę 15 na pokaz Natashy Pavluchenko. I ty zaskoczenie. Świetna organizacja pokazu, makijaże, fryzury i na prawdę dobra muzyka (wow) - należą się gratulacje dla Fashion Management Club SGH. Sama kolekcja też nie rozczarowała - długie suknie i spódnice uszyte ze zwiewnych materiałów. Wszystko kobiece, romantyczne i świeże. 














Druga i niestety ostatnią kolekcja, którą dziś zobaczyłam została zaprojektowana przez Wiolę Wołczyńską. Ta stylistka i projektantka juz dawno pokazała, że potrafi bardzo dużo. I tym razem było tak samo. Kolekcja kobieca, ale przy tym zadziorna z inspiracjami stylem punkowym. No i tu jest właśnie "ale". Żałują, że projektantka nie pozwoliła sobie na więcej fantazji, po początkowych projektach miałam nadzieję na coś na prawdę mocnego, ale niestety  tego nie ma, a w zamian widzę sukienki w kolorze fuksji :(. Czy wynika to z obawy samej projektantki przed przekraczaniem granic czy z reguł polkiego rynku modowego? Trudno odpowiedzieć, myślę, że niestety po trochu oba aspekty mają na to wpływ :( Szkoda....











środa, 16 maja 2012

Łukasz Jemioł - jesiń/zima 2013

Wczorajszy wieczór miałam okazję spędzić w Galerii Porczyńskich, gdzie odbył się pokaz najnowszej kolecji Łukasza Jemioła na sezon jesień/zima 2013.

Zawsze miałam słabość do projektów Jemioła. Nie zawiodłam się i tym razem. Według projektanta kolekcja inspirowana była Art Deco, co łatwo można było zauważyć. Długie proste suknie, cygaretki, wszystko bardzo eleganckie jak w "starym kinie", w stłumionych kolorach lub w całości błyszczące. Ja jednak poza latami 20. odnalazłam elementy stylu lat 50. jak na przykład spódnice o kroju "A". Obok zwiewnych materiałów, można było znaleść grubsze tkaniny czy nawet swetry (stylizacja z grubym swetrem to zdecydowanie moja ulubiona). W całej kolekcji przeważały stonowane kolory -  beże, szarości (także srebrny) i brązy, czasami błękity. Dwa mocniejsze akcenty długie suknie - turkusowa i fuksjowa

Yesterday, in the oldest Warsaw Gallery had a place Łukasz Jemioł fashion show fall/winter 2013. 
I've always had a weakness for Jemioł's clothes. I wasn't disappointed this time. According to the designer collection was inspired by Art Deco, which can be easily seen. The long straight dresses, pants cigarillos, very elegant like in old movies, in subdued colors or completely shiny. However, beyond the 20th years style, I found the elements of the style of the 50s such as "a" skirts. In addition to ethereal materials, in the collection you can find  also thicker fabric and even sweaters ( stylization  with a big sweater was definitely my favorite one). In the entire collection was dominated by subdued colors - beige, gray (also silver) and brown, sometimes blue.Two strong accents were long dresses - turquoise and pink.




Pierwsze wywiady jeszcze przed pokazem/ First interviews before a show
 Z Łukaszem Jemiołem/With łukasz Jemioł.....


...i Robertem Kupiszem/ and Robert Kupisz.















 Mój ulubiony outfit/ My favorite outfit






I po pokazie/ And after show