czwartek, 28 lutego 2013

manish arora part 2












manish arora autumn/winter 2013-14

Jeszcze trzeci dzień paryskiego Fashion Weeku nie dobiegł końca, a już niesamowitych kolekcji nie brakuje. Pierwsze 2 dni zostawie na jutro, ponieważ koniecznie chcę się z wami podzielić wrażeniami z pokazu manish arora. 
Manish Arora, czyli indyjski projektant, którybył także od 2011 roku dyrektorem kreatywnym Paco Rabanne, stworzył niesamowitą kolecję, a całe show tylko dodało wszystkiemu smaku. 
Pokaz składał się z dwóch części. Pierwsza to bardzo wyraźna ornamentyka i mocne, jasne kolory, co mogło nieco zdziwić szczególnie, że to jest to kolekcja na jesień i zimę. Uwagę przykuwała znacznych rozmiarów etniczna biżuteria otaz turbany na głowie. Mogłabym nawet doszukać się inspiracji carską rosją w pięknych ozdobnych płaszczach. 
Druga część, nie wliczając pierwszych outfitów, była w kolorach zdecydowanie bardziej stonowanych i ciemniejszych. Tutaj etniczne i orientalne motywy przeplatały się z błyskiem. 
Cały pokaz był dowodem niesamowitego talentu Manish Arora.

Pierwsza część zdjec poniżej :)

English version will be tomorrow I promise. Now You can enjoy the pictures from Manish Arora show :)











poniedziałek, 18 lutego 2013

Paris, Paris....




Après plus de cinq mois en France j'ai enfin trouvé le temps de poster un billet. Vous ne pouvez imaginer ma surprise en voyant que malgré mon absence, beaucoup d'entre vous ont continué à consulter ma page. Je vous en remercie grandement.
Mon absence, au-delà d'une paresse évidente, tient à la difficulté de s'installer sur Paris. Malgré cela, je vis désormais depuis cinq mois dans la ville de l'élégance, de la mode, et de l'amour - élégance somme toute relative, vous le verrez. Il n'est ici pas tant question de mode, pour une fois, que de Paris et des stéréotypes qui y sont liée – je me permets au passage de vous recommander « One year in the Merde » de Stephen Clarke qui vous éclairera mieux encore sur la question.
Premier stéréotype à défaire : les françaises sont belles, jeunes et ressemblent toutes à Brigitte Bardot. Les hommes sont laids et courts sur pattes façon Louis De Funès.

"C'est cela, oui"
Que ce soit aux Etats-Unis ou en Europe, la femme moyenne d'âge et de classe sociale est relativement ennuyeuse et banale. C'en est une autre qu'on rencontre avec BB et Catherine Deneuve, dans les rues du Grand Paris.
Nulle provocation ici, je ne souhaite pas provoquer une démystitification quelconque de l'idée selon laquelle les françaises ne seraient pas sensuelles et captivantes. Néanmoins, la française moyenne est loin des icônes et de beautés véhiculées par la culture hollywoodienne.
Elles arborent en effet un style propre avec un maquillage très discret (un trait de crayon, un peu de rouge à lèvres en soirée), si celui-ci n'est pas complètement absent, portent des chaussures plates, et se vêtissent de noir et de gris. Là-dessus, nul besoin de tergiverser.
Là où la magie des Françaises réside, c'est bien dans leur façon d'être, leur nonchalance, leur confiance. Ainsi, si à première vue Paris est une fille plutôt simple et discrète, au moment où Elle se met à parler à bouger, vous commencez à comprendre le mystère qui l'entoure.
Quant aux hommes, hmmm …. Pour des raisons personnelles, il est possible que je manque un tantinet d'objectivité.
Avant tout, les français ne sont pas si petits que ça. La taille moyenne chez les hommes est d'environ 1.75m. Moins que les polonais, certes, mais cela reste acceptable. C'est toujours plus que les espagnols qui sont malgré cela considérés comme faisant partie des hommes les plus séduisants du monde.
Les français, en comparaison avec leurs co-citoyennes, accordent une grande importance à leur tenue. Oubliez les sweats à capuche et les baskets, à moins que ne vous soyez adepte du jogging matinal ou qu'il ne s'agisse de pièces de créateur. Au quotidien, le jeune parisien porte un blazer cintré assorti à ses derbys, à ses richelieux ou à ses 
chelsea boots  De fait, il est difficile de juger quelqu'un vis-a-vis de son look et du lien avec son orientation sexuelle, et faire un faux pas est vite arrivé.

Deuxième cliché : l'élégance à la Française.
Préconçu connu de tous et ressorti à la moindre conversation sur la France. A vrai dire, Paris est une poubelle à ciel ouvert. La taille de la ville et son image liée aux artistes damnés n'est ni plus ni moins qu'une excuse facile.
Les Français sont dans l'ensemble sales. Je n'évoquerai pas les raisons pour lesquelles le parfum a été inventé, même si un peu de déo aux heures de pointe du métro n'a jamais tué personne à ma connaissance. N'essayez pas de me contredire, j'en ai fait l'expérience.
Ce que je constate ici, c'est bien plus la négligence quotidienne dont font preuve les français. Papiers, mégots de cigarettes, tickets de métro, ordures, tout jonche le sol. Appelons un chat un chat : c'est tout simplement dégueulasse.
L'obsession française des grèves et des manifestations rend bien souvent certaines rues inaccessibles après le passage des cortèges. Parfois même le surlendemain. Voire plus.

Troisième préjugé : Do you speak Angliche ?
Nous y voilà : celui-ci est véridique. Les Français sont en grande partie incapables de communiquer – et pourtant je ne parle pas de longues conversations – en langues étrangères.
Bien sûr, comme partout aujourd'hui, certaines personnes sont capables de pratiquer la langue de Shakespeare. Cependant, de façon générale, il est très difficile d'avoir une discussion simpliste, d'autant plus 
quand les gens font semblant de pas vous comprendre. Difficile d'expliquer cette réticence.
La France a fait le choix étrange d'avoir un niveau en langues étrangères excessivement bas, ce qui justifie sûrement le côté mignon de l'accent et des fautes de grammaire à l'international, mais en comparaison, si les écoles polonaises ne dispensent pas des cours formant des linguistes particulièrement impressionnants, les bases sont au moins acquises, et permettent une certaine conversation.
Il en ressort aussi une certaine fierté, le français ayant été une langue internationale jusque récemment ; les français ont aussi du mal à accepter leur déclin, d'autant plus quand celui-ci se fait vis-a-vis d'une langue barbare : celle de la perfide Albion.
Avis aux touristes : il est vrai que les garçons de café ne vous comprendront que rarement, que ce soit en anglais ou français. Sauf quand il s'agit d'étudiants qui travaillent en parallèle de leurs études.
Vous comprendrez ici une part de mon désarrois.
Je vous embrasse et je vous souhaite une bonne nuit.

Traduction Gautier Cobat

piątek, 15 lutego 2013

Paris, Paris....


Po ponad pięciu miesiącach w końcu udało mi się tu zajrzeć. Nie wyobrażacie sobie nawet jakie było moje ździwienie, gdy zobaczyłam, że podczas mojej wiecznej nieobecności ktoś w ogóle tu zaglądał. Dziękuję bardzo :)

Swoją nieobecność poza powodem oczywistym, czyli moim lenistwem, mogę usprawiedliwić przeprowadzką do Paryża. Tak, niedawno minęło właśnie 5 miesięcy jak mieszkam w tym mieście elegancji, mody i miłości (chodz z tą elegancją to tak nie do końca). Także tym razem nie na temat mody ale Paryża i jego stereotypów (jeżeli chcecie więcej polecam ksiażkę Stephena Clarke "Merde! Rok w Paryżu). 

1. Francuzki są pięknę jak Brigitte Bardot (oczywiście młoda :) ) a mężczyźni niscy i brzydcy jak Louis Define.

Bzdura! Dla Europejki lub Amerykanki przeciętna francuzka kobieta wyda się po prostu nieciekawa i bezbarwna. Kolejnej BB czy  Catherine Deneuve ze świecą szukć na paryskich ulicach. Nie, nie chce tu wywołać poruszenia i obalać mitu że nie są one zniewalające i zmysłowe. Francuzką daleko do ikon piękna rodem z Hollywoodzkich filmów. Zazwyczaj zobaczymy  je bez makijażu (czasem jedynie wieczorem czerwona pomadka), w płaskich butach, ubrane najcześciej na czarno lub szaro. Jednak cała magia Francuzek tkwi w ich sposobie bycia, ich nonszalancji, pewności siebie. Kiedy na pierwszy rzut oka wydaje Wam się, że Paryska dziewczyna jest nieciekawie ubrana poczekajcie aż zacznie mówić i się poruszać, wtedy zrozumiecie ich sekret. 

Co do mężczyzn, hmmm.... z powodów osobistych mogę być nieco nieobiektywna ale się postaram. Po pierwsze Francuzi wcale nie są aż tacy niscy. Średnia wzrostu w tym kraju to 1.75 cm. Chodz nie jest to wynik oszałamiający to wciąz lepszy od Hiszpanów, którzy przecież uważani są za jednych z najprzystojniejszych mężczyzn. Francuzi w przeciwieństwie do Francuzek przykładają ogromną wagę do ubrania (aż się prosi o socjologiczą analizę przypadku :) ). O bluzach i sportowych butach tu zapomnijcie, chyba że jest to poranny jogging albo wizja najmodniejszego projektanta. Na co dzień mężczyźni w tym kraju noszą dobrze skrojone marynarki i do tego derby, oksfordy, sztyblety. W skutek tego wszystkiego Francuzi wyglądają bardzo metroseksualnie i często trudno jest po wyglądzie ocenić czyjąś orientację i łatwo jest popełnić faux pas :)

2. Francja elegancja.

Powiedzenie znane chyba wszystkim i mijające się z prawdą jak tylko sie da. Paryż jest po prostu jednym wielkim śmietnikiem. Tłumaczenie francuzów, że to duże, mocno zaludnione misato to tylko bzdyrne wymówki.  Francuzi są po prostu brudni. Nie mówie tu o stereotypach i o tym że wynaleźli perfumy, ponieważ sie nie myli, co do czego różwniez mam swoje spostrzeżenia. Chodzi mi raczej o dbanie, a raczej niedbanie o to co jest na około. Po weekendzie ulice paryskie wyglądją jak wysypiska śmieci. Po imprezach wszystko jest wyrzucane na ulice, bo przecież służby porządkowe posprzątają. Ciesze się, że nie trafiłam jeszcze na ich strajk, bo wątpie żeby dało się wtedy wejsć do metra w niedzielny poranek. 

3. Parlez-vous Anglais?

No i doszliśmy i do tego. Chyba pierwszy stereotyp, którego nie obale. To prawda: Francuzi nie znają jezyków obcych! Oczywiście jak w każdym przypadku znajdą się osoby z którymi porozmawiacie w języku Sheakspira.  Jednak statystyczny Francuz nie zrozumie waszego angielskiego albo poprostu będzie udawał, że nie rozumie. Trudno wyjaśnić z czego wynika ich niechęć. Francuzi najchętniej tłumaczą się niskim poziomem języków w szkołach, jednak nie do końca to do mnie przemawia. W polskich szkołach zajęcia językowe nie zachwycają, a jednak koniec końcu, każdy przynajmniej po angielsku potrafi porozmawiać. Myślę, że to bardziej sprawa dumy, bo przecież jeszcze do niedawna francuski był językiem międzynarodowym i Francuzi nie mogą się pogodzić z utrata jego pozycji, szczególnie na koszt tak "barbarzyńskiego" języka jak angielski. Szczególnym przypadkiem są tutaj kelnerzy, którzy w znacznej większosci nie zrozumieją was ani po angielsku, ani po francusku. Coż okazuje się, że najtrudniejsze w paryżu jest zamówienie kawy.

Bonne nuit :)