Po fashion weekach w
najważniejszych miastach na świecie, przyszła kolej na rozpoczęcie modowego
sezonu w Polsce. Pierwszą imprezą był Warsaw Fashion Weekend. Kiedy w słoneczny
sobotni poranek weszłam do SOHO Factory, przypomniałam sobię ubiegły Fashion
Week w Łodzi. Ten sam industrialny klimat. Aż, mi się łezka w oku zakręciła,
kiedy pomyslałam, że to nie tu odbywa się ta najważniejsza modowa impreza
sezonu.
Niestety pierwsza
rzecz, która rzuca się w oczyc to brak informacji gdzie jest impreza. Terzen
SOHO jest duży, przez co my i także inne osoby po omacku szukały wejścia na
Warsaw Fashion Week . W koncu po kilku pomyłkach udało się nam wejść do
właściwego budynku. Spóźnieni (niesamowite, pokazy zaczeły się niemal na czas,
o 12.20 było już po pierwszym z nich) przeszliśmy szybko przez show room ze
stoiskami projektantów na salę pokazową. Mając chwilę zaczełam się zastanawiać
nad organizacją eventu. Wszystko przebiegało sprawnie, najwieksze opóźnienie to
jedyne 20 minut, gdzie na fashion weeku w łodzi dochodziły one do 1,5 godziny.
Pierwszy pokaz który
zobaczyłam to kolekcja Lany Nguyen. Wcześniej słyszałam trochę o tej
dziewczynie i byłam ciekawa jej projektów. Niestety się rozczarowałam. Zbyt
słodkie, bardzo dziewczęce. Niby nie były złe, ale właśnie w tym rzecz, były
poprawne, a od projektantów wymagamy czegoś wiecej niż przeciętności. Stroje
przywoływały mi na myśl, lata 90. i Carrie Bradshaw pomieszane
ze stylizacjami z lookbooków azjatyckich blogerek.
W przerwie w końcu udało mi się zajrzeć do showroomów. Muszę
przyznać, że było sporo rzeczy które mnie zainteresowały, zaczynając od
bizuterii przez torebki, konczac na ubraniach – jak chociażby spodnie Madoxa (czemu zostawiłam kartę kredytową w domu L ).
Następnie, największe zaskoczenia dnia – Ewa Szabatin. Czego
spodziewałam się po byłej tancerce? Cóż, sukienek które dopiero co „brały
udział” w Tańcu z gwiazdami. Pokaz Szabatin poprzedzony krótkim filmem stanowił
idealną kompozycję muzyki, stroju i ruchu modelek. W kolekcji inspirowanej
gotykiem, i twórczością Ricka Owena przeważały stonowane kolory, duże kaptury i
płaszcze.
Dalsze pokazy niestety nie zachwycały, były zbyt
przewidywalne. Myślę, że polscy projektanci muszą jeszcze troche popracować i
zrozumieć, czym różni się „wysokie krawiectwo” od sieciówek.
Widze, ze rowniez bylas na WFWeekend :))) SUPER! :))) Joanna, Fashion Passion.
OdpowiedzUsuńP.S. Jeszcze raz gratuluję wygranej w warsztatach! :))