SGH, czyli jak z samej nazwy wynika (Szkoła Główna Handlowa) powinna się zajmować tylko i wyłącznie handlem oraz ekonomią. Nic bardziej mylnego. To właśnie ta uczelnia na 2 dni zmieniła się w najbardziej "modne" miejsce na mapie Warszawy. Odbywała się tak już po raz kolejny impreza poświęcona modzie - Fashion Days.
Pierwszy dzień poświęcony był teori mody, a dokładnie jej zarządzaniu. Odbyły się wykłady dotyczące kreowania marki luksusowej, promocji mody w social media, czy prognozowaniu trendów.
Dzisiaj natomiast w auli spadochronowej odbyły się pokazy tych bardziej i mniej znanych projektantów. Z powodu problemów organizacyjnych (jak zwykle rozładowana bateria od aparatu) udało mi się dotrzeć dopiero na godzinę 15 na pokaz Natashy Pavluchenko. I ty zaskoczenie. Świetna organizacja pokazu, makijaże, fryzury i na prawdę dobra muzyka (wow) - należą się gratulacje dla Fashion Management Club SGH. Sama kolekcja też nie rozczarowała - długie suknie i spódnice uszyte ze zwiewnych materiałów. Wszystko kobiece, romantyczne i świeże.
Druga i niestety ostatnią kolekcja, którą dziś zobaczyłam została zaprojektowana przez Wiolę Wołczyńską. Ta stylistka i projektantka juz dawno pokazała, że potrafi bardzo dużo. I tym razem było tak samo. Kolekcja kobieca, ale przy tym zadziorna z inspiracjami stylem punkowym. No i tu jest właśnie "ale". Żałują, że projektantka nie pozwoliła sobie na więcej fantazji, po początkowych projektach miałam nadzieję na coś na prawdę mocnego, ale niestety tego nie ma, a w zamian widzę sukienki w kolorze fuksji :(. Czy wynika to z obawy samej projektantki przed przekraczaniem granic czy z reguł polkiego rynku modowego? Trudno odpowiedzieć, myślę, że niestety po trochu oba aspekty mają na to wpływ :( Szkoda....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz